"Ja maluczki, brat Franciszek pragnę naśladować życie i ubóstwo najwyższego Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Najświętszej Matki i wytrwać w nim
aż do końca."

św. Franciszek

Świadectwo s. Faustyny

Siostra Faustyna klaryskaJestem siostra Faustyna, od 8 lat w zakonie Sióstr Klarysek.
Pochodzę z Węgier. Pan Jezus dla siebie mnie wybrał, prowadząc z wielką cierpliwością i miłością przez całe moje dotychczasowe życie.
Wszystko zaczęło się chyba od cichej modlitwy, którą zanosiłam do Niego w dniu swoich 18. urodzin, klęcząc przed tabernakulum, dziękując Mu za dar życia i prosząc o Jego pomoc w odczytaniu powołania.
O życiu zakonnym wtedy jeszcze nie myślałam, nie wiedziałam, że są zakony klauzurowe, nie miałam kontaktu z zakonnicami, ale obiecałam Mu wtedy, że jakkolwiek będzie, ja zawsze chcę należeć do Niego i żeby On był zawsze na pierwszym miejscu w moim sercu.

 

Na pozór nic się nie zmieniło – chodziłam do kościoła z moją rodziną, modliłam się również sama w domu. Przez ten czas Pan Jezus wzbudził we mnie takie wielkie pragnienie miłości, taką wielką tęsknotę za Nim, że myślałam, iż aby zaspokoić to pragnienie, na pewno trzeba zrobić coś niezwykłego, wielkiego, a z pewnością trzeba pojechać gdzieś daleko. Po studiach postanowiłam więc podjąć pracę za granicą. Ponieważ byłam przedszkolanką, opiekowałam się dziećmi w rodzinie w różnych krajach. Poznałam, jak piękne może być życie małżonków, którzy się szczerze kochają i cieszą się swoimi dziećmi. Jednak już wtedy przeczuwałam, że moja droga będzie inna, ja tęskniłam za Kimś, kto jest większy...

Będąc jeszcze nastolatką usłyszałam kazanie o Eucharystii, o tym jak wielkim Skarbem jest Ona dla nas, że nie ma większego, cenniejszego Daru. Od tego dnia zapragnęłam codziennie spotkać się z Jezusem i karmić się Jego Słowem i Ciałem.
Po długim podróżowaniu, kiedy wróciłam do domu niezadowolona, wciąż nie znajdując tego, czego szukałam, Pan Jezus postawił na drodze mego życia pewnego Ojca, franciszkanina z Polski. Spotkałam go właśnie na Mszy św. i z jego ręki przyjęłam Komunię św. On powiedział do mnie wtedy te proste słowa po angielsku (nie znałam wtedy języka polskiego): – „Nie bój się iść za Jezusem”. Nagle zrozumiałam, że są to słowa nie jakiegoś nieznanego kapłana, ale Pana Jezusa, skierowane osobiście do mnie, choć zdziwiłam się bardzo, skąd on wie o mojej tajemnicy, że pragnę oddać się Bogu. Przecież o tym nigdy nie mówiłam nikomu, nawet moim najbliższym. Wróciłam na swoje miejsce z wielką radością, że wreszcie znalazłam ten Skarb, dla którego warto sprzedać wszystko co mam i którego szukałam przez wiele lat, który jest moim jedynym Szczęściem.
W klasztorze jestem bardzo szczęśliwa, nieustannie dziękuję Bogu za dar mojego powołania, za to, że On przez tyle lat czekał na mnie, był blisko kiedy szukałam Go na całym świecie, a znalazłam Go w moim sercu.
W Polsce jestem od 8 lat, a w Sandomierzu, wraz z siostrami, od 12 czerwca 2007 r. Jest to data historyczna, bo właśnie w tym dniu, prawie po 750 latach, klaryski powróciły do Sandomierza, odpowiadając na zaproszenie ówczesnego ordynariusza diecezji sandomierskiej bp. Andrzeja Dzięgi. Powróciły niejako do źródeł, bo to właśnie w Sandomierzu bł. Salomea Piastówna, pierwsza polska klaryska otrzymała habit zakonny.
Siostry dostały działkę budowlaną w obrębie zabytkowego grodu nieopodal Bramy Opatowskiej i przystąpiły do budowy klasztoru. Obecnie budowa jest już mocno zaawansowana, ale do jej końca jeszcze bardzo daleko, a największym utrudnieniem jest brak środków na opłacenie dalszych prac. W zakonie kontemplacyjnym, a takim zakonem są klaryski, nie prowadzimy żadnej działalności gospodarczej. Utrzymujemy się z ofiar ludzi dobrej woli i pracy rąk własnych. Naszym głównym powołaniem – „biznesem”, gdyby ktoś koniecznie chciał użyć języka ekonomii – jest modlitwa, której poświęcamy ok. 7 godzin dziennie. Świadome swego powołania, które potwierdziłyśmy ślubami, pragniemy naszą posługą modlitwy i ofiary wspierać pasterzy, duchowieństwo i wszystkich wiernych, w trudzie dnia codziennego, wypraszając łaski i Boże błogosławieństwo ku chwale Boga, któremu służymy całym naszym życiem.
Aby móc w pełni zrealizować to zadanie zlecone nam przez Boga, pragniemy zaprosić wszystkich by włączyli się w budowę tego nowego Domu Bożego, jakim jest każdy klasztor. Koszta budowy są olbrzymie i każda, nawet najmniejsza pomoc jest bardzo cenna. Każde dzieło Boże rodzi się we wspólnocie i solidarności. Tylko wspólnym wysiłkiem możemy dokończyć to dzieło, jakim jest klasztor sióstr klarysek w Sandomierzu nosząc w pamięci słowa Chrystusa: – „Gdzie dwaj lub trzej zbiorą się w imię moje, tam Ja jestem pośród nich” (Mt 18,20).
Dlatego w Imię Jezusa, naszego Pana i Boga, zwracamy się do Was, Drodzy Czytelnicy! Pomóżcie nam wypełnić ten Boży zamysł, aby dobro, które zrodzi się dzięki wspólnemu wysiłkowi, wyzwalało w sercach dziękczynienie Bogu za Jego miłosierdzie nad nami, by z każdego zakątka tej ziemi płynęła modlitwa uwielbienia, a każdy jej mieszkaniec cieszył się opieką Bożej Opatrzności.
Wszystkim ofiarodawcom z góry mówimy „Bóg zapłać!”, zapewniając o naszej wdzięcznej pamięci w modlitwie.
Pokój i Dobro!

 


by APATHEIA© 2011 for Klaryski Sandomierz©